To były czasy starożytnej technologii.
Komputery miały rozmiary okrętów wojennych, a po ziemi jeszcze chodziły dinozaury. Nikt wtedy nawet nie przypuszczał, że kiedyś powstanie grafika trójwymiarowa. Właśnie w tamtych czasach, dzięki wsparciu moich wspaniałych rodziców, dostałem swój pierwszy komputer do pracy, oparty na procesorze Pentium Pro. Kosztował tyle, co porządny samochód. Dla młodego chłopaka był to dość szalony wybór — za te pieniądze mogłem przecież mieć wymarzone BMW. Grafika 3D pod koniec lat 90. była prawdziwym przełomem, coś absolutnie niespotykanego. To były czasy Corel Draw, który uchodził za szczyt możliwości grafiki komputerowej — i tak chyba pozostało w Polsce przez długi czas.
Kiedyś byłem bardzo zaangażowany — pisałem artykuły do gazet „za uśmiech”.
Pracowałem jako wolontariusz w wielu czołowych firmach zajmujących się produkcją reklam telewizyjnych. Choć może „wolontariusz” to nie do końca właściwe określenie — po prostu nikt mi nie płacił za moją wiedzę. Byłem pełen entuzjazmu. Wierzyłem, że jeśli pomogę innym, to i mi ktoś kiedyś pomoże. Jednak jedynymi osobami, które faktycznie mi pomogły, byli moi cierpliwi rodzice, którzy dzielnie znosili moje nietypowe pomysły na życie.
Myślę, że już sporo w życiu doświadczyłem, ale wciąż noszę w sobie wiele z tamtej młodzieńczej naiwności.